EN

3.11.2000 Wersja do druku

Kino-towar

Podupadłe wiedeńskie kino, w hallu wiszą pożółkłe fotografie Rity Hayworth, Marlona Brando, Elisabeth Tay­lor, Klausa Kinskiego... W szklanej ka­binie nieruchomo siedzi starszy męż­czyzna - to Ritter, właściciel kina. "Je­stem pozbawiony fantazji i niechętnie ruszam się z miejsca" - przedstawia się widzom... DOROTA WYŻYŃSKA: To nietypowa sztuka, o kinie. Kino wkracza do te­atru... Czy często zauważa Pan, że dzisiejszy teatr przesiąknięty jest ki­nem? - ZBIGNIEW {#os#5967}BRZOZA{/#}: Kiedyś wydawa­ło mi się, że pochodzę z teatru, że więcej we mnie fascynacji teatralnych niż filmowych. Zdałem sobie sprawę, jak bardzo przesiąknięty jestem kinem, kie­dy zacząłem oglądać spektakle reżyserów litewskich. Korsunovas, Nekrosius "myślą" teatralnie. Co więcej - oni ma­ją też publiczność wychowaną na tea­trze, która rozumie grę konwencją, skrót teatralny... To chyba ostatnie takie miej­sce w Europie. My zaś jesteśmy bardziej wychowa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kino-towar

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza-Stołeczna Nr 257

Autor:

rozmawiała Dorota Wyżyńska

Data:

03.11.2000

Realizacje repertuarowe