- Nigdy nie unikałem epizodów. Przeciwnie, zawsze mnie ciekawiły, ponieważ stanowiły szansę, by podczas kilku minut bycia na scenie zrobić coś istotnego. Nigdy więc nie sądziłem, że powinienem brać tylko duże role, bo tak wypada. Mnie wypada grać wszystko, co uważam za stosowne, co mnie inspiruje. Dlatego owe epizody, obok ról głównych, towarzyszą mi przez całe życie mówi JERZY TRELA, przed premierą "Wassy Żeleznowej" w Och-Teatrze w Warszawie.
Role JERZEGO TRELI naznaczyły spektakle Swinarskiego, Jarockiego, Wajdy, Grzegorzewskiego.Wielki aktor zgodził się zagrać w "Wassie Żeleznowej" Gorkiego na otwarcie warszawskiego Och-Teatru. W "Wassie Żeleznowej" gra pan niewielką rolę. Przypuszczam, że są tacy, którzy powiedzieliby, że Jerzego Treli nie wypada obsadzać w epizodach... Jerzy Trela: Nigdy nie unikałem epizodów. Przeciwnie, zawsze mnie ciekawiły, ponieważ stanowiły szansę, by podczas kilku minut bycia na scenie zrobić coś istotnego. Nigdy więc nie sądziłem, że powinienem brać tylko duże role, bo tak wypada. Mnie wypada grać wszystko, co uważam za stosowne, co mnie inspiruje. Dlatego owe epizody, obok ról głównych, towarzyszą mi przez całe życie. Pamiętam Ziemlanikę w "Rewizorze" Gogola w reżyserii Jerzego Jarockiego. Grałem go z wielką przyjemnością. Jarocki sprawił, że Ziemlanika stanowił kontrapunkt wobec Horodniczego i finale przejmował władzę. I jakoś tak się st