Najnowsza premiera w warszawskim Teatrze Studio jest nie tylko wirtuozowskim popisem aktorskim Jana Peszka. "Nareszcie koniec" Petera Turiniego to okrutna analiza świadomości człowieka końca naszego wieku. Bohater tego monodramu to współczesny Everyman doby sukcesu za wszelką cenę. Bohater Turiniego wyposażony jest we wszelkie talenty, które mogłyby pomóc mu w osiągnięciu szczęścia. Mimo to jest nieszczęśliwy. Otacza go pustka, jego wnętrze jest równie puste. Gdzieś głęboko kołacze się w nim wspomnienie dawnego uczucia, z którego pozostaje. tylko symbol-popiół ze spalonego miłosnego listu rozmazany na jego twarzy. Monodram Turiniego zbudowany jest na specyficznym chwycie - makabrycznej wyliczance, liczba 1000 dzieli bohatera od momentu zadania sobie śmierci. Jan Peszek rozpoczyna odliczanie spokojnie, metodycznie. Wkrótce jednak zaczyna się niecierpliwić. Jesteśmy świadkami wewnętrznego monologu, spowiedzi odbywanej wobec samego siebie. Początkow
Tytuł oryginalny
Śmiertelne odliczanie
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie