- Czy wystawianie Czechowa dziś nie jest ryzykowne? - Być może, teatr w ogóle jest dziś ryzykowny. Myślę, że widza do teatru przyciąga żywy człowiek. Nie wartko opowiedziana historia, takich wrażeń dostarcza nam kino, ale właśnie żywy człowiek. Czechow stwarza możliwość pobycia z ludźmi. Wielu reżyserów chętnie sięga po jego dramaty. - Dlaczego? - Bo są upiornie trudne. Jest w nich jakiś magnetyzm. To niezwykła podróż, w której wszyscy chętnie biorą udział, by dowiedzieć się czegoś o sobie. A takie poszukiwania nigdy się nie kończą. - Dlaczego wzięła się Pani właśnie za "Trzy siostry"? - Wzięłam się za nie z poczuciem, że coś z nich rozumiem. Obawiam się, że za parę lat, kiedy będę starsza od sióstr, nie będę ich rozumiała. Teraz opowiadam historię z perspektywy tych dziewcząt, niewiele młodszych ode mnie samej, które się miotają, próbując sobie życie ułożyć. - Jakie więc będą Pani "Trzy s
Tytuł oryginalny
Coś za coś
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny Nr 54