EN

5.03.1998 Wersja do druku

Coś za coś

- Czy wystawianie Czechowa dziś nie jest ryzykowne? - Być może, teatr w ogóle jest dziś ryzykowny. Myślę, że wi­dza do teatru przyciąga żywy człowiek. Nie wartko opowie­dziana historia, takich wrażeń dostarcza nam kino, ale właśnie żywy człowiek. Czechow stwa­rza możliwość pobycia z ludź­mi. Wielu reżyserów chętnie sięga po jego dramaty. - Dlaczego? - Bo są upiornie trudne. Jest w nich jakiś magnetyzm. To nie­zwykła podróż, w której wszy­scy chętnie biorą udział, by do­wiedzieć się czegoś o sobie. A takie poszukiwania nigdy się nie kończą. - Dlaczego wzięła się Pani wła­śnie za "Trzy siostry"? - Wzięłam się za nie z poczu­ciem, że coś z nich rozumiem. Obawiam się, że za parę lat, kiedy będę starsza od sióstr, nie będę ich rozumiała. Teraz opowiadam historię z perspektywy tych dziewcząt, niewiele młodszych ode mnie samej, które się miotają, próbując sobie życie ułożyć. - Jakie więc będą Pani "Trzy s

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Coś za coś

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Wieczorny Nr 54

Autor:

rozmawiała Katarzyna Jaraczewska

Data:

05.03.1998

Realizacje repertuarowe