"Trzy siostry" były spektaklem w naszej praktyce telewizyjnej nietypowym: wszystkie wiodące role kobiece powierzono debiutantkom, wśród których tylko Ewa Ziętek ma za sobą wcześniejszy debiut filmowy ("Wesele"), w kilku pomniejszych rolach obsadzono również bardzo młodych aktorów, przydając młodzieży "posiłki" w postaci paru uznanych sław męskich. Ta niezwykle cenna z punktu widzenia dydaktyki artystycznej inicjatywa nie zaowocowała jednak najszczęśliwiej. Może dramat był zbyt trudny dla eksperymentu, może specyfika telewizji stwarza szczególny próg przed mniej doświadczonymi aktorami? Przedstawienie było niespójne, jakby mozolnie budowane z epizodów. Trudno tez doszukać się w nim myśli przewodniej reżysera. Dotychczas grano "Trzy siostry" jako łzawy dramat, komedię ironii, jako poemat filozoficznego smutku i nadziei lub też ostrą demaskującą satyrę na odchodzący świat. Na pewno można zagrać tę piękną sztukę na wiele różnych sposobów
Tytuł oryginalny
Zagubiony spektakl
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran nr 49