Wydawało się, że to będzie proste i piękne. Ale nie było. W ludziach jest coś, co jest przeciwko rewolucji. Wolą trochę więcej noclegowni, więcej przedszkoli, lepszy rozkład jazdy. Z Aliną Gałązką, Grzegorzem Laszukiem i Łukaszem Wójcickim, twórcami Komuny Otwock rozmawia Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej, Dużym Formacie.
Komuna Otwock ogłosiła zakończenie działalności. W manifeście podsumowującym 20 lat jej istnienia napisaliście, że okazała się ideową porażką. Dlaczego? Grzegorz Laszuk: Idee, które głosiliśmy, okazały się niemożliwe do zrealizowania. Startowaliśmy z bardzo wysokiego poziomu ambicji, chęci i nadziei. Chcieliśmy zmienić świat za pomocą sztuki. Nasz pierwszy manifest nawiązywał do idei kontrkultury lat 60., był bardzo rewolucyjny i hurraoptymistyczny. Pisaliście wtedy: "Dążymy do zmiany obecnego świata, w którym człowiek ma potencjalne możliwości zmiany swojej sytuacji, lecz jest ograniczany przez bezrozumne działania i rozwój świata nie ukierunkowany na szczęście ludzi. (...) Potrzebna jest rewolucja rozumu, rewolucja świadomości, potrzebna jest anarchia. Uważamy, że w stanie dzisiejszej ekonomiczno-policyjnej przemocy sferą prawdziwych rewolucyjnych działań jest sztuka". Laszuk: Po naszych doświadczeniach to wszystko wydaje si�