Dreszcz niepokoju, że te pierwsze premiery mogą być jednocześnie premierami ostatnimi, odczuwał chyba każdy widz, świadomy sytuacji udając się na "Szewców" Witkacego, otwierających nowy sezon teatralny na dużej scenie teatru Dramatycznego i na "Ptaśka" Whartona na scenie małej.
Wszystkiemu, oczywiście winne są pieniądze, jak to zwykle w dzisiejszych czasach. Sprawa, z grubsza rzecz biorąc, polega na tym, iż miasto dostawszy teatry z tzw. dobrodziejstwem inwentarza, nie ma na utrzymanie tegoż inwentarza pieniędzy lub nie chce, czy nie potrafi ich znaleźć. Dlatego chciałoby się jak najprędzej teatrów pozbyć jako zbędnego ciężaru. Teatry nie są, niestety, towarem zbyt chodliwym. Zainteresowanie wzbudził, jak dotąd, tylko jeden, dysponujący najlepszą sceną i zapleczem - Teatr Dramatyczny - i u tylko jednego klienta, spółki "Batax", która już wystawia w Dramatycznym swój musical "Metro". Dlatego dyrektor teatrów miejskich zachowuje się tak, jakby Pana Boga za nogi złapał. Chce Dramatyczny wydzierżawić "Bataxowi" za wszelką cenę. Stosuje przy tym zasady wolnoamerykanki - "chwytaj, jak możesz" - może i dobre na ringu najemnych atletów, ale zgubne w życiu publicznym. Udziela błędnych informacji w wywiadach prasowych, zawyża