EN

17.02.1990 Wersja do druku

Dwa teatry Wajdy (fragm.)

"Hamlet"? Cóż tu Wajda po­robił! W tytułowej roli obsa­dził aktorkę. Widzów usadowił na scenie. Aktorom kazał najpierw grać tyłem, w kie­runku pustej widowni, a potem właściwą akcję umieścił w garderobie, prawie na kolanach siedzą­cych w pierwszym rzędzie re­cenzentów. Do tego większość postaci jest ubrana w piękne renesansowe stroje, ale aktorzy z wędrownej trupy mają ubrania współczesne. Na końcu, wykonawczyni głównej roli ucieka, a Fartynbras, który przyszedł w płaszczu i kape­luszu, przebiera się w ko­stium i dopiero on - "na­prawdę" - zaczyna grać tę role. Spektakl kończy się tak samo, jak się rozpoczął - drugą sceną z tragedii Szeks­pira. Przedstawienia nie było. Było tylko marzenie o zagraniu "Hamleta". Wajda bezlitośnie "obszedł się" z tekstem? Wprost prze­ciwnie. Zrobił przedstawienie o próbie zagrania tej wciąż największej ze wszystkich sztuki. Pokazał, że do "Ham­leta" można się tylko "zabie­rać", ale w

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dwa teatry Wajdy (fragm.)

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita

Autor:

Jan Kłossowicz

Data:

17.02.1990

Realizacje repertuarowe