EN

17.03.1971 Wersja do druku

O, Melancholio, nimfo, skąd ty rodem?

"Na Boga! Muzo! Trochę śmiechu! Tyle, Ile potrzeba dla zabawy gminu!" Kiedy na scenę wchodzi Adam {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} i zacierając ręce gestem sopockiego konferansje­ra mówi: "Dobry wieczór pań­stwu!" - publiczność wybucha śmiechem. I są szanse, że tak już zostanie do końca widowi­ska pt. "Beniowski" w warszawskim Teatrze Narodowym. Te szanse daje przede wszystkim cudowny dowcip Juliusza Słowackiego, który swój poemat przesycił był ironią, humo­rem, niekiedy trochę sarkastycznym, kiedy indziej znowu autoironicznym. Te szanse daje także forma spektaklu, a więc wdzięk i dowcip wykonawców, a więc świeże i dowcipne po­mysły sceniczne, a więc dystans do samego siebie, a przede wszystkim - brak celebry i namaszczenia, które są wrogami żywego teatru. W autoironii zapragnął stanąć Adam Hanuszkiewicz (reżyser i autor scenariusza widowiska) w paranteli ze Słowackim. Więc powyciągał różne rekwi­zyty i formalizmy, które stają si

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

O, Melancholio, nimfo, skąd ty rodem?

Źródło:

Materiał nadesłany

Sztandar Młodych Nr 64

Autor:

Maciej Karpiński

Data:

17.03.1971

Realizacje repertuarowe