"Na Boga! Muzo! Trochę śmiechu! Tyle, Ile potrzeba dla zabawy gminu!" Kiedy na scenę wchodzi Adam {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} i zacierając ręce gestem sopockiego konferansjera mówi: "Dobry wieczór państwu!" - publiczność wybucha śmiechem. I są szanse, że tak już zostanie do końca widowiska pt. "Beniowski" w warszawskim Teatrze Narodowym. Te szanse daje przede wszystkim cudowny dowcip Juliusza Słowackiego, który swój poemat przesycił był ironią, humorem, niekiedy trochę sarkastycznym, kiedy indziej znowu autoironicznym. Te szanse daje także forma spektaklu, a więc wdzięk i dowcip wykonawców, a więc świeże i dowcipne pomysły sceniczne, a więc dystans do samego siebie, a przede wszystkim - brak celebry i namaszczenia, które są wrogami żywego teatru. W autoironii zapragnął stanąć Adam Hanuszkiewicz (reżyser i autor scenariusza widowiska) w paranteli ze Słowackim. Więc powyciągał różne rekwizyty i formalizmy, które stają si
Tytuł oryginalny
O, Melancholio, nimfo, skąd ty rodem?
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych Nr 64