O miłości do Rosji, przeklętych mediach, tyranach i Putinie z MARIUSZEM TRELIŃSKIM, który wyreżyserował w Operze Narodowej "Borysa Godunowa" rozmawia Max Fuzowski.
NEWSWEEK: "Borys Godunow" to historia tyrana, której finałową scenę umieszcza pan w studiu telewizyjnym. Można sądzić, że postrzega pan media jako współwinne wynaturzeń współczesnej polityki. MARIUSZ TRELIŃSKI: Jeśli robię opowieść o władzy i jej meandrach, o idolach współczesnego społeczeństwa, to przywołanie telewizji jest naturalne. To przez nią mamy kontakt z ludźmi władzy czy raczej ich medialnym, wykreowanym wizerunkiem. Jest tam historia władcy, który wspina się na szczyt i zostaje z niego zrzucony. Telewizja jest jednym z elementów tego pejzażu, to tam odbywają się spektakle władzy. I tam przeciwnicy Godunowa muszą zniszczyć jego wizerunek po to, aby móc go obalić. Ale to nie jest przedstawienie o telewizji. Telewizja jest tylko medium. Wystawiając dziś "Borysa Godunowa", trudno nie odnieść się do sytuacji w Rosji. I łatwo popaść w anty rosyjskość. - "Godunow" jest w dużej mierze robiony przez Rosjan. Grają w nim soliści p