Na tle cudownej scenografii wysnutej ze słuckiego pasa, pojawia się sam mistrz ceremonii (poeta? narrator?) {#os#835}Hanuszkiewicz{/#} i tak jak znajdowałby się na estradzie "Dudka" zaczyna pogodnie: "Dobry wieczór państwu... Za panowania króla Stanisława, mieszkał ubogi szlachcic na Podolu; wysoko potem go wyniosła sława; szczęścia miał mało w życiu, więcej bolu..." Potem, z wyrzutem prawej ręki godnym sopockich festiwali, anonsuje: "Beniowski!" I zjawia się {#os#1035}Olbrychski{/#}. Jest w tym spektaklu wszystko. Cudowna poezja, cudowny dowcip, pomysły reżyserskie godne tej sceny i tego inscenizatora. Gdy jednak zapada kurtyna orientujemy się iż czegoś było nam brak. I dopowiadamy szybko: oczywiście brak dyrektorowej! Stąd wniosek, że będzie i druga część. Pesymiści stwierdzili co prawda, że po wszystkich królowych i wszystkich dziewicach jakie grała na tej scenie nie ma już postaci godnych jej talentu, optymiści - wiedzieli jednak, �
Tytuł oryginalny
Dlaczego "Beniowski" musi mieć drugą część? (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój Nr 1355