Sceniczne (i filmowe) adaptacje prozy nierzadko bywają świadectwem zadufania albo karkołomnej odwagi. Rodzajem pojedynku, w którym ginie autor albo adaptator. Jeżeli jeszcze mierzy się z przeciwnikiem tej klasy, co Dostojewski czy Bułhakow, ryzyko rośnie tym bardziej. Co nie znaczy, że kogokolwiek zraża. Adaptacji znanych utworów literackich w teatrach i kinach nie ubywa, przeciwnie: mamy ich coraz więcej. Długo by można o przyczynach tak masowego zjawiska rozprawiać, ale nie o kontekst obyczajowy tutaj chodzi, lecz artystyczny efekt. Czy gra warta świeczki? Może jednak w tych wyjątkowych przypadkach, które usprawiedliwia prawdziwa fascynacja i w których daje się dowieść przetłumaczalności literatury na język sceny bądź filmu. Co oczywiście w niczym nie zmienia faktu, że adaptacja wymaga nieustannie podejmowania trudnych wyborów. Począwszy od podstawowej decyzji: czy będzie to polemika z autorem, czy hołd złożony jego dziełu. Adaptacja sceniczna Mac
Tytuł oryginalny
Mistrz i Małgorzata
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Kulturalny nr 43