Od dnia swojej premiery "Mistrz i Małgorzata" w Teatrze Współczesnym w Warszawie ma ogromne powodzenie. Biletów i dziś, w pół roku po premierze - nie sposób dostać. Zachwycona publiczność, jednomyślnie zachwycona krytyka. Jacek Sieradzki (nadtytuł w "Polityce"): "Warszawa czekała parę sezonów na wydarzenie tej rangi". Sekunduje mu w superlatywach Joanna Godlewska w "Teatrze". Wywieziony na Dni Warszawy do Moskwy, grany na Tagance (gdzie kilkanaście lat temu zrealizował swoją wersję "Mistrza i Małgorzaty" Jurij Lubimow) spektakl i tam zrobił furorę. Po tym wstępie, już wiadomo, że jestem "na nie". Ano, niestety. Adaptacja Bułhakowowskiej "księgi" wymaga kongenialnego adaptatora. Co oznacza, że wymaga nie tylko tego samego rodzaju i skali talentu, ale i kongenialności filozofii twórczej. Od chwili swojej pierwszej edycji' w PRL, w latach 60., "Mistrz i Małgorzata" ma rzesze zagorzałych wielbicieli recytujących tekst z pamięci całymi stronicami. Nie j
Tytuł oryginalny
Referat z Bułhakowa
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 42