EN

1.09.1974 Wersja do druku

"Balladyna" Hanuszkiewicza

Zdaję sobie sprawę, że ktoś tak młody jak ja ma jeszcze nie do końca ukształtowane wyobrażenie o świecie, często sporo upiększa i idealizuje. Wierzę, ze każdy czło­wiek wyruszając na ziemię zaopatrywany zostaje, podobnie jak w płuca i nerki - w wewnętrzną lampkę dobra, zaś całe jego zło polega jedynie na głupocie i sła­bości. I wierzę jeszcze, że niezależnie od stopnia deprawacji, na każdego przyjdzie chwila, kiedy to przypomni sobie o owej lampce, kogoś pokocha, komuś pomoże... "Balladynę", którą znałam dotąd z lektury dramatu Słowackiego traktowałam na tym tle jak sztucznego potwora, twór chorej wyobraźni poety - pesymisty. Zresztą prócz niej prawie wszyscy bohaterowie ratowali reputacje człowieka - nie szkodzi nawet, że nic im w życiu nie wychodziło, najważniejsze, że mimo to byli dobrzy i szlachetni. Hanuszkiewicz rozwiewa ten mit bezlitośnie. Przez cały pierwszy akt oburza­łam się na reżysera, tęskniłam za tradycyjnym prz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Balladyna" Hanuszkiewicza

Źródło:

Materiał nadesłany

Radar Nr 9

Autor:

Joanna Józefowicz

Data:

01.09.1974

Realizacje repertuarowe