Ma głosy oburzenia i sprzeciwu pada najczęściej odpowiedź obrońców: ale teatr jest zapełniony, i to głównie młodzieżą. Argument niekiedy słuszny, tu demagogiczny, Bo nie jest trudno inscenizatorowi zwabić do teatru młodocianą widownię, postawiwszy się w roli obrazoburcy polskiej literatury romantycznej (przecież to ciekawsze niż lekcje), zaprosiwszy na przynętę znany zespół muzyczny Kurylewicza, każąc Kordianowi biegać, tańczyć, śpiewać z mikrofonem na estradzie, na wzór ubóstwianych przez nastolatków gwiazd piosenkarskich ze studenckich kabaretów. A jeszcze akrobacje na drabinie, tyle hecy! Zaś w gablocie reklamowej spory fotos ze sceną kobiecego negliżu. Więc jest widownia. Przygotowując obecną inscenizację "Kordiana" Adam Hanuszkiewicz musiał przewidywać dezaprobatę dużej części publiczności. Wydaje się, że szokowanie odbiorców, wywoływanie gorących sporów, sprawia mu satysfakcję. Stosuje to bowiem dość systematycznie od daw
Tytuł oryginalny
Warszawskie premiery
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 13