EN

1.06.1980 Wersja do druku

Opera Ryszarda Peryta

Nie ma w tym przedstawieniu mody retro, fryzur a la Pola Negri, krótkich sukien i długich nóg, efektownych układów tanecznych, Mackie Majcher chodzi bez laski i kapelusza, nikt nie stepuje, a aktorzy, poubierani w mdłe, nijakie kostiumy, przez trzy godziny poruszają się ciągle w tym samym ponurym, utrzymanym w brudnoróżowej tonacji wnętrzu. Okrutny żart reżysera? Tak, okrutny żart. Żart wymierzony przeciwko widzowi z iście brechtowską drapieżnością. Wszystko wskazuje bowiem na to, że Ryszard Peryt świadomie zrezygnował z możliwości widowiskowych i estradowych, jakie daje "Opera" - i że celowo odebrał widzowi przyjemność smakowania efektywnego retro i lumpowskiej egzotyki. Postanowił zrobić przedstawienie, które, - wbrew obwieszczonej już dawno tezie o zdezaktualizowaniu się sztuk Brechta - byłoby jednak czymś więcej niż tylko pretekstem do odśpiewania songów Weilla, i dlatego odrzucił wszystko, co mogłoby odwrócić uwagę widza od działań

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Opera Ryszarda Peryta

Źródło:

Materiał nadesłany

Więź nr 6

Autor:

Joanna Wiszniewicz

Data:

01.06.1980

Realizacje repertuarowe