Na początek nowego sezonu teatralnego Teatr Śląski w Katowicach zaproponował Szekspira. To odważne przedsięwzięcie w czasie kiedy teatry przyciągają widzów farsami i lekkimi komediami. Na dodatek wybrano "Romea i Julię", chyba najbardziej zmitologizowaną sztukę Stradfordczyka. Wszak Romeo dawno oderwał się od szekspirowskiego bohatera i stał się typem kochanka o "maślanych" oczach, który głupieje w obliczu ukochanej. Tego Szekspir nie zamierzył i rolą inscenizatora jest to pokazać. Podjął się tego Bartosz {#os#11068}Zaczykiewicz{/#}, autor kilku udanych realizacji na Scenie Kameralnej. Cóż takiego się stało z dwojgiem tytułowych bohaterów? Tę parę nastolatków dopadło zwyczajne w tym wieku zauroczenie, które zawsze bywa gwałtowne i choć krótkotrwałe, to napotkawszy opór może sprowadzić tragedię. To nie zmienia się przez wieki. Tak jak Capuletti i Motecchi rodzice na ogół lepiej wiedzą, co uszczęśliwi ich dzieci.
Tytuł oryginalny
Historia wielkiej miłości
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Śląska Nr 219