EN

7.08.2009 Wersja do druku

Już wieczór

Śmierć Zbigniewa Zapasiewicza, a wkrótce po niej zgon Igora Przegrodzkiego, to kolejne ponure zdarzenia, dokonujące się w porządku Przemijania, krok po kroku unicestwiające "świat aktorski moich czasów", że sparafrazuję Adama Grzymałę-Siedleckiego. Żadna wieść o śmierci nie boli mnie tak bardzo, jak śmierć aktorów, którzy towarzyszyli mojemu dzieciństwu i młodości - pisze Krzysztof Lubczyński w Trybunie.

Aktorzy są obecni w naszym, widzów, życiu w sposób wyjątkowo osobisty, bardziej niż n.p. pisarze. Ci bowiem ważni są głównie przez swoje książki, które pozostają. Aktor - choć zostaje po nim trochę taśm - zabiera do grobu całą swoją fizys. Igor Przegrodzki zmarł w Skolimowie, co wpisało się niejako w scenerię, głośnego wiosną tego roku, filmu Jacka Bławuta "Jeszcze nie wieczór". W tym filmie Jan Nowicki - trochę niczym Smarkul z "Chłopców" Stanisława Grochowiaka - jest starym już aktorem, ale przecież, przy swoich starszych koleżankach i kolegach, figlarnym nieomalże chłopcem, któremu ciągle w głowie psie psoty. Tę rolę miał zresztą zagrać Leon Niemczyk, ale w trakcie pracy nad filmem zmarł i Nowickiemu przypadło, jak sam powiedział, nagłe zastępstwo. Osnowa tego filmu, na poły fabularnego a na poły dokumentalnego, jest prosta. Główny bohater przyjeżdża do Domu Aktora Weterana w Skolimowie, by z tamtejszymi pensjonariuszami,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kończy się złota epoka polskiego aktorstwa

Źródło:

Materiał nadesłany

Trybuna nr 184 online

Autor:

Krzysztof Lubczyński

Data:

07.08.2009