EN

12.01.2005 Wersja do druku

Biorę siebie za pysk

RYSZARD FILIPSKI u szczytu popularności, po wielu pamiętnych rolach, na długie lata zniknął z ekranów. Teraz powraca na nie i znów jest w znakomitej formie.

Piotr K. Piotrowski: - Nie ma Pan agenta i programowo nie chodzi na zdjęcia próbne. Jak zatem został Pan inspektorem Grodzkim w "Kryminalnych"? Ryszard Filipski: - To dosyć prosta sprawa. Zadzwonili z TVN, przysłali scenariusz, przeczytałem, nie stwierdziłem w nim niczego szkodliwego, wydał mi się sensowny. Propozycję przyjąłem. - Podobno nie bierze Pan byle jakiej pracy. Co decyduje o przyjęciu bądź odrzuceniu propozycji aktorskiej? - Dwie rzeczy, po pierwsze treść, wartość moralna scenariusza, po drugie - pieniądze: to, ile mi zapłacą. Nigdy odwrotnie. - Będąc u szczytu formy i popularności, na 20 lat wycofał się Pan z kina i zajął się rolnictwem oraz hodowlą koni. Czy to była właściwa decyzja? - Nie. To nie była właściwa decyzja. - Dlaczego? - Mój prawdziwy przyjaciel - Wojciech Żukrowski - powiedział mi kiedyś po którymś z moich wywiadów: "Nigdy się, Rysiu, nie skarż". Nie mam zamiaru wywnętrzać się publicznie i

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Biorę siebie za pysk

Źródło:

Materiał nadesłany

Tele Tydzień nr 2/10.01.2005

Autor:

Piotr K. Piotrowski

Data:

12.01.2005