Na scenie słowo - wolność - odmieniane jest we wszystkich przypadkach. Bohaterowie dyskutują nad znaczeniem i zasięgiem tego pojęcia - "chcę znaczy mogę", "mógłbym, ale nie chcę" - prezentują różne idee, filozofie. Swoją rację na temat wolności i możliwości wyboru wykładają także widzowie. I to w sposób najbardziej przekonywający, bo obecnością. Na premierze prasowej "Pierwszego dnia wolności" Leona Kruczkowskiego z którą wystąpił w minioną niedzielę Teatr Nowy, było ich niewielu. I nie ma się, niestety, co łudzić. Na marną frekwencję nie wpłynął fakt, że sztuka ta grana już była na zakończenie minionego sezonu ani iż to, że chłodny i wilgotny wrześniowy wieczór zniechęcał do wyjścia z domu. Przedstawienie jest po prostu słabe, bez wyrazu. Mając więc do wyboru: iść czy nie iść... Od prapremiery "Pierwszego dnia wolności" minęło już dwadzieścia pięć lat. W ciągu tego czasu sztuka wystawiona została przez większo
Tytuł oryginalny
Źle "odrobiony" Kruczkowski
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 229