Nie chcemy symbolu męskiej dominacji, religii nietolerancji i wylęgarni terrorystów - mówią przeciwnicy postawienia minaretu w Poznaniu.
On już jest w zbiorowej wyobraźni poznaniaków. Nawet jeśli go nie wybudują, to każdy, kto popatrzy na ten komin, i tak zobaczy tam minaret. Artystka prowokatorka Joanna Rajkowska, autorka sztucznej palmy na warszawskim rondzie de Gaulle'a, chce zmienić w minaret komin starej papierni w centrum Poznania, przy skrzyżowaniu Estkowskiego i Garbar. Minaret to wieża stojąca przy meczecie, z której muezin pięć razy dziennie nawołuje wyznawców Allaha do modlitwy. W krajach islamu zawodzący śpiew muezina wypełnia przestrzeń wokół meczetu minaretu tak intensywnie, że nie sposób zignorować religijnego przekazu. Ale minaret w katolickiej Polsce? W Poznaniu? Po co? Rajkowska: - Żebyśmy zaczęli rozmawiać o problemach, o których milczymy. O islamie, o pozycji kobiet w tamtej kulturze i religii, o życiu z muzułmanami. Chcę poszerzać perspektywę Poznania. Od lat wołam o różnorodność w naszym białym, homogenicznym i katolickim społeczeństwie. Minare