Ponoć cała teatralna Polska czekała na premierę "Fausta" w Starym Teatrze. Raz dlatego, że reżyserował ją mistrz Jarocki, a po wtóre - w nadziei, że najlepsza polska scena wyjdzie wreszcie z zapaści. Że po serii porażek, po półrocznym braku nowych spektakli i po żenującym podgryzaniu - jak pisze w "Polityce" Jacek Sieradzki - nowej dyrektor krakowskiej sceny (Krystyna Meissner), dojdzie wreszcie do prawdziwego wydarzenia. Niestety, zdaniem "Wiadomości Kulturalnych", pomnikowe dzieło Goethego razi banałem i tandetą. A w dodatku Noc Walpurgii "w zadziwiająco nieporadnej choreografii Ewy Wycichowskiej bardziej przypomina całkiem niewinną prywatkę sprzed epoki dyskotek niż piekielną, wyuzdaną orgię czarownic i szatanów. Tyle w niej rozpasanego seksu, co w wypalonej zapałce". Wedle Sieradzkiego, fantastyczny jest tylko żywy czarny pudel.
Tytuł oryginalny
Faust na prywatce
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Poznańska nr 172