ILEKROĆ PO LATACH POWRACAJĄ GŁOŚNE DZIEŁA AWANGARDY, najbardziej dziwi się im publiczność legendą i mitem tej awangardy karmiona. A przecież to nie dzieła odmieniają się po czasie, a właśnie publiczność, jej gusty, reakcje, wrażliwość, psychozy, maniery i pula doświadczeń. Gustom tym wychodząc naprzeciw - zmieniają też dzieła ich każdorazowi interpretatorzy sceniczni i filmowi. Z "Kartoteką" Tadeusza Różewicza, którą po 20 latach od scenicznej prapremiery przypomniał Teatr TV - zdarzyło się jednak coś szczególnego. Zdumiewające okazało się, jak łatwo odmienić kształt, ton, sens nawet dramatu poetyckiego o tak specyficznej, wyszukanej, skomplikowanej, a zarazem wbrew pozorom zwartej strukturze w scenariusz telewizyjnego kabaretu. Gdyby "Kartotekę" reżyserował w telewizji inny młody filmowiec, byłabym zapewne skłonna do różnych posądzeń - o przygodną fascynację, próbę pokoleniowej polemiki lub po prostu nieporozumienie. Ale Krzysz
Tytuł oryginalny
"Kartoteka" odmłodzona
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran Nr 45