EN

24.12.1996 Wersja do druku

Jacy tacy

"Wesele" Krystyny Meissner zaczyna się wejściem aktorów na ciemną jeszcze scenę. Dźwięk rogu, przypominający syrenę okrętową we mgle i szum wiatru zaczynają akcję dramatu. Gasną światła widowni, zapala się scena. Po prawej stronie proscenium fotel otoczony snopkami zboża, po lewej zbroja, też w snopkach. Środek sceny zajmuje szeroki, ale niziutki podest ze stołem. W ostrym, zimnym świetle błyszczą na nim zielone butelki z wódką i szklanki z grubego szkła. Tył sceny zajmują chochoły, delikatnie oświetlone, ale wyraźnie obecne.

Teatralna maszyna "Wesela" działa na toruńskiej scenie sprawnie. Pierwszy akt toczy się w szybkim tempie, choć rytm wiersza bywa często łamany, a niektórych aktorów zwyczajnie nie słychać - zwłaszcza w tylnych rzędach krzeseł. Rolę zwornika, trzymającego w ryzach słowa i działania gra muzyka Jacka Ostaszewskiego - dyskretnie, ale wyraźnie organizująca ruch i działania sceniczne, podkreślająca pauzą momenty dla inscenizacji istotne. Konsekwentnie przestrzegany jest podział przestrzeni scenicznej, znakomita praca świateł. Zdecydowana większość aktorów pokazuje sprawne, przyzwoite rzemiosło. Ba, są i postacie zrobione w sposób szczególnie dobry. Jest w tym przedstawieniu wreszcie, jak zwykle w teatrze Krystyny Meissner, mnóstwo smaczków, delikatnych akcentów, pomysłów wzbogacających znaczenia. Jednym z przykładów jest staropolski Kurdesz podśpiewywany przez Gospodarza (Dymitr Hołówko), znakomicie wzbogacający charakterystykę postaci i odwoł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jacy tacy

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości nr 300

Autor:

Andrzej Churski

Data:

24.12.1996

Realizacje repertuarowe