EN

1.12.2000 Wersja do druku

rozmowa, której nie było

Pierwsza scena przypomina stylistyką i płaskością obrazu telenowelę. Dobrze ubrany mężczyzna w średnim wieku, dziewczynka o jasnych warkoczykach, w modnej czapeczce - w niewytłumaczalny sposób nieciekawi i nużący poprawnością ubiorów. Historia właściwie jest banalna, zwykły człowiek ma dziecko, które kocha, które traci - nie wiadomo dlaczego i w jaki sposób do tego dochodzi. Dziecko wpada w złe towarzystwo, zostaje wchłonięte przez obcy świat, posługujący się nie do końca zrozumiałym językiem, funkcjonujący według innych reguł. To jeden plan, w spektaklu przedstawiany w konwencji telenoweli: uwidacznia się to w sposobie prowadzenia kamery, w drobiazgowo realistycznej scenografii, pokazującej przeciętne, bezosobowe wnętrza, w grze aktorów. Ślad innego planu wprowadza następna scena, w której pojawia się Brudas (Zbigniew Zapasiewicz). Uchylona zostaje konkretność miejsca i czasu, by odsłonić głębszy wymiar wydarzeń. Z jednej strony posta

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

rozmowa, której nie było

Źródło:

Materiał nadesłany

Didaskalia nr 40

Autor:

Magdalena Mijalska

Data:

01.12.2000

Realizacje repertuarowe