Dancingiem w starym stylu skończyły się w sobotę Warszawskie Spotkania Teatralne. Ich sukces organizacyjny to ożywienie kawiarni Nowy Świat. "Jedyny rząd jestna widowni" - krzyczały plakaty WST, nawiązując żartobliwie do kampanii politycznej. W tym przypadku frekwencja przekraczała niekiedy sto procent - pisze Agnieszka Rataj w Życiu Warszawy.
Po wejściówki na "Factory 2" Łupy, "Sprawę Dantona" Klary czy "Król umiera, czyli ceremonie" Cieplaka kolejki ustawiały się dwie godziny przed przedstawieniem. Te trzy spektakle można zresztą uznać za wydarzenia WST. Pozostałe budziły czasem wątpliwości. Czy warto było zapraszać "Trzy siostry" z Jeleniej Góry, na siłę uwspółcześnioną i nieudaną realizację Czechowa? Czy "BatYam/Tykocin"jest ważną realizacją tylko dlatego, że porusza niewygodny temat stosunków polsko-żydowskich, ale zamienia go wkabaretową paradę płaskich chwilami dowcipów wykorzystujących stereotypy istniejące w obu krajach? Widać jednak, że organizatorzy starali się pokazać widzowi szerszą perspektywę polskiego teatru. Mogliśmy sprawdzić jak pracuje za granicą Grzegorz Jarzyna ("Lew w zimie" z wiedeńskiego Burgtheater). Ważny był przegląd przedstawień Białostockiego Teatru Lalek. Udowodnił, że to, co dzieje się w naszym teatrze lalkowym, przekracza wąskie ramy sp