Jeśli jest się miłośnikiem operetki, na takie koncerty, na jaki do lubelskiego Domu Kultury LSM zaprosił we wtorek Ryszard Zarewicz, chodzi się właściwie "na pewniaka". Największe przeboje z najpopularniejszych operetek - to coś, czego słucha się z przyjemnością - Andrzej Z. Kowalczyk z Polski Kuriera Lubelskiego recenzuje koncert.
Wiadomo bowiem nie od dziś, że gdy Krystyna Szydłowska zaśpiewa czardasza Maricy "Gdzie mieszka miłość", to nie sposób oprzeć się wzruszeniu, bo czyni to wspaniale. Zaś gdy tańczy Beata Kamińska - czy to będzie ognisty czardasz, czy frywolny kankan, czy też shimmy - to jest to zawsze uczta dla oczu. I te oczekiwane wrażenia znalazłem w trakcie koncertu. Nie znaczy to jednak, że nie było również zaskoczeń. Zaskoczył przede wszystkim sam gospodarz wieczoru, Ryszard Zarewicz. Wydawać by się mogło, że znam już większość jego opowieści i anegdot. Okazało się zaś, że usłyszałem historie zupełnie nowe. Co pozwala mniemać, że pan Ryszard ma materiały na niejedną jeszcze książkę. Jednak jeszcze bardziej zaskakująca była Natalia Nikitina-Kozub. Można było oczekiwać, że skrzypaczka Filharmonii Lubelskiej będzie jedynie akompaniować śpiewakom, a tymczasem wystąpiła również jako solistka. I to jak wystąpiła! Zagrane przez nią czar