EN

30.03.1954 Wersja do druku

Sądny dzień solenizanta

No. Więc jednak okazuje się, że można! Można napisać naprawdę wesołą, lekką a trafnie bijącą w różne nasze śmiesznostki i bolączki farsę na codzienne tematy. Dowiodła tego spółka autorska Skowroński - Słotwiński, która już dała nam kiedyś "Dwa tygodnie w raju", wodewil grany wówczas w "Syrenie". Tamten wodewil był co prawda bezpretensjonalny, ale grzeszył pewną anemicznością. Swojej nowej farsie, dali autorzy serdeczną krew, która wlała w nią życie i sprawiła, że widz zaśmiewa się, patrząc na perypetie pewnego grubaska dyrektora (Tadeusz Chmielewski), który nie dorósłszy do swego wysokiego stanowiska, zaczął przemieniać się w kacyka, ale... Ale nie należy zdradzać treści wesołej farsy. Po co odkrywać karty, skoro publiczności tak przyjemnie będzie samej to uczynić. JEDEN "SĄDNY" DZIEŃ Dość powiedzieć, że cała sztuka dzieje się w ciągu jednego dnia, ściśle mówiąc nawet w ciągu paru godzin tego dnia: od rana do p�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sądny dzień solenizanta

Źródło:

Materiał nadesłany

Express Nr 30

Autor:

Karolina Beylin

Data:

30.03.1954

Realizacje repertuarowe