"Niektóre gatunki dziewic" w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki Dzienniku - dodatku Kultura.
Los do niedawna był dla mnie łaskawy i pozwalał mi uniknąć zapoznawania się z "Niektórymi gatunkami dziewic" Domana Nowakowskiego. Tak udało mi się przeszwarcować przez niemal dekadę od telewizyjnej prapremiery - do premiery w warszawskim Teatrze Kamienica. Trudno, straciłem dziewictwo, zapoznałem się z przedstawieniem Eweliny Pietrowiak, lecz wychodząc z teatru, zanuciłem starą piosenkę: "zagrałeś - posłuchałam, przestałeś - zapomniałam". Może dlatego, że dwa lata przed telewizyjną prapremierą dramatu Nowakowskiego wyświetlano u nas film "Lulu na moście". Można w nim było obejrzeć podobną historię człowieka przeżywającego miłosną przygodę, która okazuje się tylko ostatnim przebłyskiem gasnącej świadomości. Tam była przynajmniej strzelanina w barze, a u Nowakowskiego bohater, wychodząc z sylwestrowej zabawy, grzmotnął potylicą o glebę. Można jeszcze tolerować polską umiejętność implantowania zagranicznych pomysłów na rodzim