EN

23.12.2004 Wersja do druku

Łódź. Ewa Pilawska o przejmnościach i nieprzyjemnościach festiwalu

- Jedyną nieprzyjemną rzeczą jest wiadomość, którą otrzymałam zupełnie niedawno: o pozbawieniu festiwalu 100 tysięcy złotych, a więc dwóch trzecich dotacji, którą przyznał nam w ubiegłym roku pan prezydent Jerzy Kropiwnicki - mówi Ewa Pilawska, dyrektor Teatru Powszechnego w Łodzi i Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych.

Ewa Pilawska [na zdjęciu]: - Opracowałam projekt rozwoju festiwalu o aspekt międzynarodowy w ramach unijnych funduszy, jednak do jego realizacji potrzebna jest zdecydowana opieka miasta Michał Lenarciński: Niebawem początek już jedenastego Festiwalu Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych. Co jest przyjemnego, a co nie, podczas jego organizacji? Ewa Pilawska: - Repertuar festiwalu pozostawiam do oceny widzów. Dobierając go chciałam, by poprzez prezentowane spektakle dać wypowiedź teatru na temat potrzeb naszego ducha, naszego uwikłania w zewnętrzną stronę życia. Układanie repertuaru to zawsze przyjemna część pracy nad festiwalem. Bo bywanie w teatrze jest przyjemnością... - Oczywiście. Nawet jeśli ogląda się mniej udane przedstawienia. A co doskwiera organizatorom? - Jedyną nieprzyjemną rzeczą jest wiadomość, którą otrzymałam zupełnie niedawno: o pozbawieniu festiwalu 100 tysięcy złotych, a więc dwóch trzecich dotacji, którą przyznał nam w ub

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Przyjemne z nieprzyjemnym - przed XI Festiwalem Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Łódzki nr 298/21.12

Autor:

Michał Lenarciński

Data:

23.12.2004

Festiwale