EN

23.12.2004 Wersja do druku

Teatralne niespodzianki 2004 roku

Po obejrzeniu setek przedstawień komentator zwykle potrafi z samego zaproszenia zawierającego tytuł i nazwisko reżysera przewidzieć efekt. Trafia go szlag, gdy się nie pomyli - oto świadectwo czystej rutyny. I podskakuje ze szczęścia, gdy teatr go zadziwi, zaskoczy. Postanowiłem w "Przekrojowym" podsumowaniu roku przyjąć jako kryterium właśnie niespodzianki - pisze Jacek Sieradzki.

"Edyp" w warszawskim Ateneum Artyści mieszczańskiej sceny, produkującej inteligentne, miłe i najczęściej poczciwie bezproblemowe widowiska, wspięli się tu na rzadko odwiedzane wyżyny. W maksymalnym skupieniu i powadze, w imponującym natężeniu emocji zagrali tragiczne rozpoznawanie goryczy ludzkiego losu z mądrością i mocą, jakiej warszawski teatr nie pamięta od lat. Retoryczny i patetyczny tekst Sofoklesa bierze za pysk młodych ludzi spędzanych tu przez szkołę i odbiera chęć do wszelkich rozrób. Taki jest wymiar współczesnego katharsis, wielkie dzięki i za nie. "Lochy Watykanu" we wrocławskim Współczesnym Wykorzystywać starą, nihilistyczno-anarchistyczną powieść André Gide'a do rozprawiania się z radiomaryjną, naskórkową wiarą? Takie naciągnięcie musiało się skończyć popękaniem i w rzeczy samej widowisko aż trzeszczy w szwach. Ale jest w nim rzadka tonacja wściekłej odrazy do farmazonów kupczących fundamentalnymi wartościa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Przekrój nr 51/52/19.12.

Autor:

Jacek Sieradzki

Data:

23.12.2004

Wątki tematyczne