Jeszcze kilkanaście lat wstecz na warszawskich targowiskach pojawiali się malowniczy sprzedawcy dewocjonaliów, a także "nawiedzeni" żebracy nawołujący do pokuty. Dzisiaj, choć' z rzadka, można jeszcze spotkać osobników usiłujących nawracać pasażerów w tramwaju, Częściej jednak pukają do drzwi fanatycy głoszący bliski koniec świata. Zawsze tak bywało, że podobna działania - Jedni traktowali wyłącznie zarobkowo, Inni - jak misję. Tadeusz Słobodzianek w swojej sztuce pt "Car Mikołaj"*) - którą właśnie wystawia Teatr Dramatyczny - ukazuje ludzi pojedynczych oraz grupki, walczące z zawziętością o swoje idee, lub po prostu o łatwiejszy sposób życia. Na przedwojennej, podbiałostockiej wsi, współegzystują wielbiciele nieżyjącego cara oraz entuzjaści komunizmu obok biernie akceptujących władza polskie. W sztuce Słobodzianka - podobnie jak to się zdarzyło w rzeczywistości - pojawia się rzekomy car Mikołaj Romanow, wcielony " w nieda
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 34