EN

17.04.2009 Wersja do druku

Jak w pudełku do butów

- Liczy się rezultat, a sala Opery Krakowskiej wyjątkowo dobrze brzmi. Są sale, które były kilkakrotnie poprawiane, jak Lincoln Center, a i tak są niedobre. Jeżeli się taki gmach źle zbuduje, lepiej wysadzić go w powietrze, niż wydawać miliony dolarów na poprawki - mówi prof. Krzysztof Penderecki o dobrych i złych salach koncertowych.

Rz: Jak wyglądałby ranking najlepszych i najgorszych sal w Polsce według Krzysztofa Pendereckiego? - Jestem kompozytorem, nie specjalistą. To są moje prywatne odczucia. Najłatwiej zacząć od najgorszych - filharmonie w Łodzi i Gdańsku oraz sala Narodowej Orkiestry Polskiego Radia i Telewizji w Katowicach (ale to był dom partii). Najlepsze są stare: Opera Wrocławska, Filharmonia Narodowa w Warszawie. Sale budowane po wojnie, bardzo brzydkie, już estetycznie nie do przyjęcia, jak Bydgoszcz czy Rzeszów, mają bardzo dobrą akustykę. Podobnie stary budynek filharmonii w Katowicach, ale to jest bardzo mała sala, na ok. 500 osób. Wszystkie sale, które są niepotrzebnie rozdmuchane do dwóch tysięcy i więcej słuchaczy, są po prostu niedobre. A najlepsze sale europejskie? - Te budowane w XIX w., jak Concertgebouw w Amsterdamie czy Musikverein w Wiedniu. Dużo ich było w Niemczech, ale zostały zniszczone w czasie wojny, jak Gewandhaus w Lipsku. To jest spraw

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jak w pudełku do butów

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 90 online

Autor:

Paweł Jasica

Data:

17.04.2009