- Nie rozbieram się, by mnie podziwiano, ale by mnie kochano jako artystę, który nie boi się opowiadać o sobie i o swoim życiu. Nie ma tutaj nic do ukrycia. Obawiam się, że krytyka jest bezradna w takich sytuacjach. Teraz ja wam współczuję, recenzenci od teatru - mówi tancerz i choreograf MIKOŁAJ MIKOŁAJCZYK.
Nie rozbieram się, by mnie podziwiano, ale by mnie kochano jako artystę, który nie boi się opowiadać o sobie i o swoim życiu - mówi Stefanowi Drajewskiemu tancerz i choreograf Mikołaj Mikołajczyk [na zdjęciu]: W Poznaniu znany był Pan jako Paweł Mikołajczyk. Kiedy się zajrzy do Pańskiego CV artystycznego, można zauważyć, że niedawno zaczął Pan posługiwać się nowym imieniem. Czy ma to związek z tym, że przestał Pan tańczyć klasykę i opuścił Poznań? - Od niepamiętnych czasów, a już sporo lat żyję na tym świecie, znajomi zwracali się do mnie Mikołaj. W końcu zaczęło mnie to już po prostu drażnić, że wszyscy znają mnie jako Mikołaja a na plakatach, w programach, recenzjach jakby pojawiała się inna postać, jakiegoś niebywałego Pawła. Piękną okazją do zmiany wizerunku stała się zmiana mojego życia zawodowego. Sławomir Pietras, dyrektor poznańskiej opery, wywalił mnie z teatru z niezrozumiałych dla mnie powodów, więc p