EN

24.09.1964 Wersja do druku

"Wiśniowy sad" - wyrąbany

Wiadomo - trudno jest grać Czechowa, a najtrudniej może "Wiśniowy sad". I dlatego, że wszystko tu dzieje się poza słowami rzucanymi na pozór bez ładu i składu, jak w życiu a nie jak w sztuce teatralnej. I dlatego, że istnieje dobrze znany wzór inscenizacji Stanisławskiego i MCHAT-u, w swoim rodzaju doskonały, którego jednak nie byłoby sensu dziś naśladować, a spod którego sugestii niełatwo się wydobyć. Teatr Narodowy chciał zaproponować coś innego, Władysław Krasnowiecki, któremu tak ładnie udało się w zeszłym roku oczyścić "Na dnie" z naturalizmów, drobiazgowości, wygrywania nastrojów i stworzyć przedstawienie krwiste, zwarte, wymowne i nowoczesne, próbował tę samą metodę zastosować do "Wiśniowego sadu". Ale Czechow to nie Gorki. A może metoda tym razem zawiodła. W tym przedstawieniu bowiem - niezależnie od takich czy innych zamiarów reżysera - nie widać żadnej koncepcji, żadnej myśli przewodniej. "Wiśniowy sad" może być dziś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Wiśniowy sad" - wyrąbany

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy Nr 282

Autor:

August Grodzicki

Data:

24.09.1964

Realizacje repertuarowe