EN

18.11.1994 Wersja do druku

Opowieść o zdradzie z piosenkami

"Kobieta zawiedziona'' - a cóż za nie trafiony tytuł! Dramat, który rozgrywa się na scenie, jakkolwiek nie należy do tych rzadkich, przecież nie zamyka się w kategoriach określeń tak mdłych jak "zawiedziony". Simone {#au#1396}de Beauvoir{/#} zatytułowała swoją sztukę (swój pamiętnik?) "La femme rompue", co trafniej tłumaczyłoby się jako "Kobieta załamana" albo nawet "rozdarta". Banał. On po kilkunastu latach szczęśliwego małżeństwa otrzepuje łupież z klap garnituru, wciąga brzuch i stroszy pióra, odchodząc do innej. Ona, jak zwykle, dowiaduje się ostatnia. Znacie to? Nic nowego! Odchowane dzieci, wymyte okna, lśniące podłogi, dostatek, nic tylko odcinać kupony, cieszyć się życiem, karierą męża. Tymczasem on ma romans z tą, o której jeszcze niedawno mówił "snobka". Przelotny, krótkotrwały, nic nie znaczący romans. Więc co? Przeczekać? Tylko przeczekać, na pewno mu się znudzi. Nie nudzi mu się. Ba, to trwa już 18 miesięcy. "Zrozu

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Lubelski nr 223

Autor:

Maria Dobosiewicz

Data:

18.11.1994

Realizacje repertuarowe