EN

20.03.2009 Wersja do druku

Wokół Jurka zawsze się coś działo

- Był tłusty, nalany, bez wyrazu, w grubych okularach, ruszał się okropnie, taki słoń. Ale jeżeli ktokolwiek by coś przeciw niemu powiedział, to wszyscy - od rektora począwszy, a na ostatnim profesorze skończywszy - mówili: "Ależ on będzie reżyserem, nie aktorem". Wszyscy to od początku wiedzieli - o Jerzym Grotowskim opowiada Romana Próchnicka w Gazecie Wyborczej - Kraków.

Joanna Targoń: Grała Pani w 1958 roku w reżyserowanym przez Jerzego Grotowskiego w Starym Teatrze przedstawieniu "Bogowie deszczu". Program spektaklu ilustrowany był fotografiami Wojciecha Plewińskiego przedstawiającymi ówczesną młodzież - są tam zdjęcia z Piwnicy pod Baranami i z ulicy. Romana Próchnicka: Wiesiek Dymny, Basia Nawratowicz, Komedowie... To wszystko moi znajomi, wtedy byłam równie młoda jak oni. Spektakl miał być portretem pokolenia 20-latków? - Tak, miał to być obraz młodzieży. Zresztą tak to biegało wówczas na scenach, nie tylko krakowskich. O młodzieży mówiono wówczas bardzo dużo i bardzo głośno - że ta młodzież pije, że nie wie, czego chce, takie ważne rzeczy się dzieją, kraj utrwala socjalizm, a młodzież niezadowolona, buntuje się, mówi o miłości, a kochać nie potrafi. Jak wyglądał spektakl? Sztuka Krzysztonia nosiła tytuł "Rodzina pechowców", spektakl - "Bogowie deszczu". W programie można przeczyta�

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Wokół Jurka zawsze się coś działo

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Kraków online

Autor:

Joanna Targoń

Data:

20.03.2009

Wątki tematyczne