EN

10.11.2003 Wersja do druku

Emilia Galotti

Niemiecki dramatopisarz, Gotthold Ephraim Lessig (1729 - 1781), estetyk, autor dziś ważnego traktatu "Laokoon", także teoretyk dramatu, nawiązujący do filozofii tragedii Arystotelesa, pisał: "Tytuł sztuki to nie karta obiadowa, im mniej treści zdradza, tym lepszy"

Takim dziełem niewątpliwie jest i "Emilia Galotti": pod niewiele mówiącym tytułem kryje się i melodramat, i tragedia zarazem, pierwsza tragedia mieszczańska, a zarazem utwór o proweniencji sentymentalnej, już samym imieniem bohaterki odwołujący się do Russowskiego kultu uczucia i powrotu na łono natury. Jednym słowem to dobry tekst dla historyką literatury, bo może on na kanwie jednej sztuki opowiedzieć wiele o końcu kultury feudalnej i początku kultury mieszczańskiej. O zdeprawowanym świecie władzy znudzonego rozpustnego księcia, jego chytrego i podstępnego służalczego markiza - coś jakby dzisiejszego lokalnego barona czy ministra, i z drugiej strony, o rodzinie mieszczańskiej próbującej odgrodzić się od świata ucieczką na wieś, na łono natury, by kultywować proste uczucia: miłość, szacunek dla rodziców, posłuszeństwo. Niestety, sama sztuka w jej schemacie czarno-białym stawia opór w realizacji scenicznej. Napisana blisko 250 lat temu,

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Opole

Autor:

Alfred Wolny

Data:

10.11.2003

Realizacje repertuarowe