EN

1.04.1969 Wersja do druku

Trzeba żyć, wujaszku Wania, trzeba pracować...

W tym spektaklu najważniejszy jest Wania. Tak pewnie myślał też Czechow, skoro dzieło, w którym jest co najmniej sześć zna­komicie namalowanych postaci, nazwał jego imieniem. Jeśli sztuka jest o przegranym, głupio przegranym życiu gromadki niezłych skądinąd ludzi, to najbardziej bezsensownie przegrał swoje życie Wania. Dwadzieścia pięć lat przepracował dla profesora, którego uważał za wielkość i który okazał się ni­cością - a pod koniec wieku męskiego za­kochał się w jego żonie uczuciem nieodwzajemnionym i śmiesznym. Całą swoją biogra­fią związany jest z Sjeriebriakowem, który przybywszy tu z małżonką, spowodował - niby gogolowski rewizor - zamęt i spusto­szenie. Ten Wania na dobrą sprawę zatruł tu wszystkim życie. Zbuntowana ofiara losu zażądała rachunku własnych krzywd. Ta­kiej dozy samowiedzy i krytycyzmu, niepo­koju i obsesyjnej potrzeby prawdy nie wy­trzyma prawie żadna z ułomnych ludzkich egzystencji, których waru

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Trzeba żyć wujaszku Wania, trzeba pracować...

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr Nr 7

Autor:

Maria Czanerle

Data:

01.04.1969

Realizacje repertuarowe