EN

6.03.2009 Wersja do druku

Czarownica z teatru na Foksal

- Teatr to moja pasja i miłość. Teatr to mój dom. Do tego prawdziwego często wracam o pierwszej, drugiej w nocy, ponieważ w teatrze mam bardzo dużo obowiązków i często muszę zostawać po spektaklu - mówi MAŁGORZATA POTOCKA, dyrektoraka Teatru Sabat w Warszawie.

O papugach, Tangu, bezwzględnej dyktaturze, czarowaniu nie tylko na scenie, niezwykłym dziadku Witoldzie Krupińskim oraz pomysłach na musical o Warszawie z Małgorzatą Potocką, założycielką i dyrektorką warszawskiego teatru rewiowego Sabat rozmawia Paulina Sygnatowicz. Wciąż przyjaźni się Pani z papugami? - Tak. Mam trzy pekińczyki i dwie papugi. Pierwsza to australijska kakadu. Jest różowo-szara i wygląda jak rewiowa gwiazda. Jest bardzo apodyktyczna i zaborcza. Muszę ją codziennie brać na ręce, bo jak nie, to krzyczy w klatce wniebogłosy. Druga to amazonka żółtogłowa. Nazywam ją Panią Profesorową, ponieważ mówi, śpiewa i wszystko rozumie. Woła mnie na przykład: "Moja kochana, chodź tu do mnie". Pytam, bo przyznała się Pani kiedyś, że nie lubi rano wstawać, ale papugi i tak Panią budzą - Dziś moja papuga obudziła mnie o siódmej rano, ponieważ wczoraj miałam bardzo długą próbę i jej nie przytuliłam. Zawsze, jak wracam w no

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czarownica z teatru na Foksal

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska nr 55 Metropolia Warszawska

Autor:

Paulina Sygnatowicz

Data:

06.03.2009