"Trylogia" w reż. Jana Klaty w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Marcin Kościelniak w Tygodniku Powszechnym.
Dopiero w miejscu, gdzie "Trylogia" funkcjonuje jako narodowe imaginarium, projekt fantazmatyczny, zaczyna się moja przygoda ze spektaklem. Na hasło "Trylogia" myślę raczej o filmie - zapewne jak większość Polaków. Choć bez egzaltacji. Oficjalnie każdy z nas wychował się na Sienkiewiczu, rzeczywistość może nie być tak prosta. Niemniej ta jedna potencjalna płaszczyzna odbioru spektaklu Jana Klaty, odwołująca się do czegoś sentymentalnego - dla niektórych widzów prawdopodobnie elementarna - dla mnie nie była tak istotna. Dopiero w miejscu, gdzie "Trylogia" funkcjonuje jako narodowe imaginarium, projekt fantazmatyczny, istniejący niezależnie, a nieraz wbrew prywatnemu wyobrażeniu - zaczyna się moja przygoda ze spektaklem. Wołodyjowski w dresie Scenograficzny horyzont budują ściany świątyni z umieszczonym centralnie ołtarzem: obrazem Czarnej Madonny. Ambona, tablice z wotami. W tej ramie znajdujemy nie kościelne ławy, ale szpitalne łóżka: ak