EN

26.02.2009 Wersja do druku

Najpierw zasnęłam, a potem odleciałam

Byłam w Centrum im. Meyerholda na spektaklu "Zaratustra" polskiego Starego Teatru. Dawno nie widziałam spektaklu, którego tkanka artystyczna była jak doskonała materia. Chcesz ją odczuwać, dotykać, wąchać, słuchać. Wpatrywać się w nią, czuć, jak ona żyje i oddycha w czasie i przestrzeni. Zawsze niezwykłe jest obserwowanie, jak w pustym teatralnym pudełku pojawia się tajemnica teatru - opinie rosyjskich blogerów po występach Starego Teatru w Krakowie z "Zaratustra" w reż. Krystiana Lupy.

Nick: Arlekin. Sława. 20. 12. 2008. "Zaratustra", Stary Teatr w Krakowie, reż. Krystian Lupa. "Mewa" z Teatru Aleksandryjskiego Lupy, to jedno z najwybitniejszych przedstawień, jakie miałem możliwość obejrzeć w życiu. Pisałem o tym. I do tego stopnia wydało mi się interesujące, że poszedłem potem na spotkanie z reżyserem. Też o tym pisałem. Innych przedstawień Lupy niestety nie widziałem, a "Mewa" i "Zaratustra" - to zbyt różne rzeczy, żeby z ich porównania wyciągać jakieś wnioski. Mogę mówić tylko konkretnie o danej inscenizacji. Biorąc za punkt wyjścia utożsamienie nietzscheańskiego Zaratustry i samego Nietzschego, wykorzystując tekst "Tako rzecze Zaratustra" i sztukę Einara Schleefa "Nietzsche. Trylogia", Lupa buduje własną trylogię, poświęconą genezie idei Nadczłowieka. Spektakl zaczyna się od tego, że dziwni ludzie, stojący w przejściach i na schodach, jakby czekali na wolne miejsca (nie wiem, jak w Polsce, ale w Moskwie zjawis

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał własny

Materiał własny

Data:

26.02.2009

Realizacje repertuarowe