EN

23.12.1997 Wersja do druku

Kuba Rozpruwacz

Nadmiar poezji, to takie przykre w kon­sekwencjach! (Gombrowicz) Ostatnim inscenizacyjnym taktem tego ponurego poematu sceniczne­go są lewitujące zwłoki zadławio­nej ością karasia Iwony. Należy stąd wy­snuć śmiały, poetyczny wniosek, że mia­nowicie karasie to nie tylko ościste, ale także latające ryby, ściślej - powodujące lot, zmieniające ludzkie ciała w majestatyczne sterowce. Ale zanim Iwona wystartuje na kluczowe spotkanie z Bogiem, któ­ry to start sam w sobie jest przecież ka­wałkiem niezłej poezji, spektakl "Iwona, księżniczka Burgunda" musi się jakoś adekwatnie rozpocząć. I rzeczywiście. Po­czątkiem jest oto grobowa cisza, czyli coś jakby poezja wyjącego w ruinach wiatru. Odwróceni tyłem do widowni - czyli w po­zycji poety, który wie swoje - aktorzy straszliwie długo i niezwykle daleko rzu­cają tzw. okiem. Niezwykle daleko, bo w tzw. siną dal miotają. Tak, jesteśmy w samym jądrze teatralnej poezji, zwanej powszechnie nastro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kuba Rozpruwacz

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski Nr 298

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

23.12.1997

Realizacje repertuarowe