Nadmiar poezji, to takie przykre w konsekwencjach! (Gombrowicz) Ostatnim inscenizacyjnym taktem tego ponurego poematu scenicznego są lewitujące zwłoki zadławionej ością karasia Iwony. Należy stąd wysnuć śmiały, poetyczny wniosek, że mianowicie karasie to nie tylko ościste, ale także latające ryby, ściślej - powodujące lot, zmieniające ludzkie ciała w majestatyczne sterowce. Ale zanim Iwona wystartuje na kluczowe spotkanie z Bogiem, który to start sam w sobie jest przecież kawałkiem niezłej poezji, spektakl "Iwona, księżniczka Burgunda" musi się jakoś adekwatnie rozpocząć. I rzeczywiście. Początkiem jest oto grobowa cisza, czyli coś jakby poezja wyjącego w ruinach wiatru. Odwróceni tyłem do widowni - czyli w pozycji poety, który wie swoje - aktorzy straszliwie długo i niezwykle daleko rzucają tzw. okiem. Niezwykle daleko, bo w tzw. siną dal miotają. Tak, jesteśmy w samym jądrze teatralnej poezji, zwanej powszechnie nastro
Tytuł oryginalny
Kuba Rozpruwacz
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski Nr 298