"Iwona " w Starym Teatrze to przedstawienie, o które warto się pokłócić. Znacznie odbiega od tego, co zwykliśmy oglądać w inscenizacjach Gombrowicza. Spektakl wyreżyserował niejaki Horst Leszczuk, ale dla nikogo nie jest tajemnicą, że pod tym pseudonimem ukrywa się krakowianin Grzegorz {#os#13932}Jarzyna{/#}, jeden z najbardziej błyskotliwych debiutantów ostatnich sezonów, autor "Bzika tropikalnego" warszawskieao teatru Rozmaitości. Oglądając krakowską "Iwonę", zapomnijmy o Gombrowiczu i o tym, co było dla niego najistotniejsze w tej sztuce: pojęciu Formy, dworze i ceremoniale, grze luster i masek. Trudno jednak znaleźć w przedstawieniu jakieś radykalne skróty. Jarzyna czyta Gombrowicza nie tyle wspak, ile w poprzek. Nie postępuje za logiką scen i autorską konstrukcją sztuki, opowiada historię ledwie zainspirowaną światem Iwony. Jarzyna to już inne reżyserskie pokolenie, nic dziwnego, że biorąc się za klasykę, gdzie
Tytuł oryginalny
Iwona w Pałacu Zbrodni
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza Nr 297