W słoneczne przedpołudnie młody reżyser Grzegorz {#os#13932}Jarzyna{/#} zwany też ostatnio Horstem Leszczukiem, przechadzał się po parku, rozstrząsając jeszcze raz swe niedawne sukcesy na stołecznej scenie. W pewnym momencie na drodze stanął mu leciwy, elegancki pan. Roztrzepany - jak na artystę przystało - Jarzyna posunął się o krok za daleko i niechcący nadepnął mu na odcisk. Rozsierdzony staruszek nie mógł znieść takiego afrontu. Pomny na szlacheckie tradycje, rzucił przed siebie rękawicę, wyzywając tym samym młokosa na pojedynek. Padł pierwszy strzał. - Pupa - wykrzyknął Witold Gombrowicz, bo to on, we własnej osobie zstąpił na ziemię. - Pupa, pupa, pupa - chichotał pisarz, obserwując, nie bez satysfakcji, haniebne zmagania zaprawionego raczej we wschodnich walkach Jarzyny. Nie mogąc sobie poradzić przy pomocy pistoletu ze znanym ze złośliwości pisarzem, reżyser postanowił wyzwać go na sceniczny pojedynek, gdzie czu
Tytuł oryginalny
Pojedynek o Iwonę
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 17