Reżyserski debiut Tomasza Koniny - "Wujaszek Wania" Czechowa - nie uwodzi błyskotliwością, jest jednak jednym z najciekawszych osiągnięć tej sceny od kilku lat. Młody reżyser zrobił spektakl o uczuciu. Zazdrości. Pozytywnie zaskoczył mnie sposób potraktowania postaci profesora Sieriebriakowa. Znany mi dotąd z polskich scen Sieriebriakow to typowy czarny charakter. Utarł się bowiem zwyczaj ukazywania go jako skrajnego egoisty i rozkapryszonego rodzinnego tyrana. Aktorzy grali tę postać (nierzadko znakomicie) jako nieznośnego, złośliwego starucha, budzącego w każdym widzu zdrowy odruch sprzeciwu. Profesora ustawiało to już z góry na przegranej pozycji, bo kto by tam chciał wysłuchiwać racji podobnej kreatury. Zdziwienie mogło budzić tylko jedno: z jakich to nieokreślonych bliżej przyczyn na tę właśnie osobę spływało przez dziesięciolecia tyle niezasłużonych zaszczytów i honorów? Tomasz Konina w Sieriebriakowie dostrzegł starego, schorowaneg
Tytuł oryginalny
Zazdrosny Wujaszek
Źródło:
Materiał nadesłany
"Rzeczpospolita" nr 49