EN

13.01.2009 Wersja do druku

Kochał ludzi odwzajemnioną miłością

- Kiedy Szymek wchodził do pokoju, to tak, jakby lampę ktoś zapalił. Przyjechaliśmy kiedyś do niego z kolegami, a on zabrał nas na wesele do sąsiadów. Spędziliśmy kilka godzin z obcymi ludźmi, którzy nie pozwalali nam odejść od stołu, zaczarowani przez Szymka - przyjaciele wspominają TADEUSZA SZYMKOWA, aktora Teatru Polskiego we Wrocławiu.

Tadeusza Szymkowa zabił rak. Krótko przed premierami dwóch produkcji, w których zagrał duże role: "Tajnego współpracownika" w Teatrze TVP i "Zamiany" w kinach. W chwili, gdy jego teatralna kariera nabierała rozpędu - w maju ubiegłego roku, za rolę Westermanna w "Sprawie Dantona" we wrocławskim Polskim, dostał nagrodę na Kaliskich Spotkaniach Teatralnych. Myślał o debiucie reżyserskim, do ostatnich chwil pisał swoją debiutancką prozę i pracował nad rolą Lebiediewa w spektaklu "Samsara Disco" w reżyserii Agnieszki Olsten. Miał 50 lat. To nie jest sprawiedliwe "Postanowiłem umrzeć" - tak zaczyna powieść, którą skończył na krótko przed śmiercią. To rozpisany na 80 stronach maszynopisu monolog wewnętrzny, którego bohater czeka na nadchodzącą śmierć. Wracają do niego obrazy z życia: kobiety, które kochał, artyści, z którymi współpracował. W epilogu żałuje, że matka będzie musiała przeżyć jego śmierć. "To nie jest sprawiedliwe

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Tadeusz Szymków nie żyje

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Wroclaw nr 9 online/12.01

Autor:

Magda Piekarska

Data:

13.01.2009