EN

19.12.2008 Wersja do druku

Święte krowy

Ustawa [o zawodzie aktorskim] nie rozwiązuje podstawowego problemu, jakim jest przywiązanie aktora do etatu. Bezterminowe umowy o pracę blokują rozwój zespołów teatralnych, ponieważ dyrektorzy mają związane ręce. Próby zwolnienia aktorów często kończą się w sądzie, który nakazuje przywrócić ich do pracy i powierzyć role, nawet jeśli reżyser ich nie chce. Ustawa utrwala ten stan, który z pracą artystyczną nie ma nic wspólnego. I o tym trzeba dyskutować, a nie o tym, czy aktor musi mieć dyplom - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Wiele hałasu wywołał ostatnio projekt ustawy o zawodzie aktorskim przygotowany przez polityków PSL. Trudno się dziwić, równie kuriozalnego dokumentu nie było od czasów, kiedy ministrem kultury był z rekomendacji PSL Zdzisław Podkański, miłośnik orkiestr dętych, znany z tego, że chciał się umówić z nieżyjącym Józefem Czapskim. Jego partyjni koledzy mają podobną co Podkański orientację w problemach kultury i sztuki. W ich ustawie można przeczytać, że aktorem jest tylko osoba, która ukończyła odpowiednie studia albo zdała egzamin eksternistyczny. Znani na świecie aktorzy teatrów alternatywnych: Gardzienic, Teatru Ósmego Dnia, Pieśni Kozła, którzy nie kończyli państwowych szkół, zgodnie z ustawą będą amatorami. Nie mówiąc o Charliem Chaplinie czy Danielu Olbrychskim. Ciekawy jest też przepis, który nakazuje aktorowi "jak najszybsze opanowanie roli", a jednocześnie zwalnia z odpowiedzialności, jeśli aktor nie opanuje roli nieumyślnie. Z

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Święte krowy

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Stołeczna nr 298/22.12.

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

19.12.2008

Wątki tematyczne