EN

19.12.2008 Wersja do druku

Moje ciało nazywa się Lulu

"Lulu" w reż. Michała Borczucha w Starym Teatrze w Krakowie. Po pokazie na festiwalu Boska Komedia pisze Ania Obolewicz w portalu G-punkt.pl

Najpierw zabrzmiała melodia jak kołysanka, delikatna, wybijana na dzwoneczkach, budząca niepokój i budująca dziwne napięcie. Ten zapowiadający przerażającą historię prolog okazał się błędnym tropem. "Lulu" Franka Wedekinda w reż. Michała Borczucha na festiwalu Boska Komedia w Krakowie. Lulu (doskonała w tej roli Marta Ojrzyńska) najpierw widzimy na olbrzymim zdjęciu. Klęczy w białym, obcisłym kostiumie, patrzy wielkimi dziecięcymi oczami w stronę widowni i wyciąga do nas rękę w nieokreślonym geście - być może wołania o pomoc, może zwykłej dziecięcej ciekawości. Fotografia jest stałym elementem spektaklu, pojawia się w każdym, nowym domu Lulu, przechodzi przez Paryż, Wiedeń, Londyn. Jest jednocześnie nośnikiem ważnych znaczeń: Lulu to ciało, Lulu to obiekt, na Lulu się patrzy i Lulu się dotyka. Spektakl Borczucha zbudowany jest z rozdziałów, wyznaczanych poprzez śmierci kolejnych mężczyzn Lulu, z którymi zgrane są (przyn

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Moje ciało nazywa się Lulu

Źródło:

Materiał nadesłany

www.gpunkt.pl

Autor:

Ania Obolewicz

Data:

19.12.2008

Realizacje repertuarowe