Trzeba mieć odwagę, żeby się nie bać Boga. Trzeba być zupełnie pozbawionym wyobraźni, żeby nie dopuszczać możliwości istnienia duchów. Nawet największy niedowiarek, jeżeli jest obdarzony choćby odrobiną fantazji, miewa chwile zwątpienia. Jakżeż można odmawiać tego prawa Molierowskiemu Don Juanowi? Kiedy lat temu trzysta {#au#84}Molier{/#} zapragnął pokazać swojego Don Juana na scenie, rozległ się gromki chór protestów, który oparł się aż o króla. Sztuka została zatrzymana i już za życia autora na scenę nie powróciła. Czego tak bardzo przestraszyli się dworacy Ludwika, czemu uznali, że właśnie komedia o hiszpańskim zdobywcy serc niewieścich może zagrozić podstawom ich bytu, rządowi dusz, do którego rościł sobie Kościół wyłączne prawo? Bo przecież nie uległby król intrygom spowodowanym jedynie osobistymi urazami do własnego nadwornego komediopisarza, niejakiego pana Moliera... Zygmunt {#os#871}Hübner{/#} zrobił w swoim tele
Tytuł oryginalny
Jeszcze jeden Don Juan
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran - Warszawa nr 10